Polskie miasta z reguły nie radzą sobie z psami w mieście. W odróżnieniu od miast Europy Zachodniej, polskie miasta są wciąż zabrudzone odchodami psów. Jakie środki podejmują miasta Europy zachodniej, by temu zaradzić?
Paul McCarthy’s inflatable “Complex Shit" - 2008. |
Psy i koty towarzyszą człowiekowi także w mieście i jak w każdym większym skupisku- właścicieli muszą obowiązywać przepisy porządkujące i organizujące współżycie człowieka i zwierząt. Jednak polskie rozwiązania nie nadążają za rozwiązaniami stosowanymi na Zachodzie. Chodzi nie tylko o niską ściągalność pogłównego od psów, ale także częsty brak schronisk dla bezdomnych zwierząt. Jak donoszą raporty pozarządowych organizacji ochrony zwierząt, wciąż wiele miast de facto prowadzi bezlitosną politykę zabijania bezdomnych zwierząt. Miasta te mają bowiem podpisane umowy z hyclami o wyłapywanie zwierząt, jednakże w danych regionach brak jest schronisk dla zwierząt, i z tej przyczyny niemożliwe jest odstawienie przez hycla złapanych zwierząt w jakiekolwiek miejsce, wobec czego są one głównie zabijane. W krajach Europy Zachodniej schronisko przypadające na każdy powiat jest cywilizacyjną i etyczną normą. Schroniska te często są prywatne, prowadzone przez organizacje pozarządowe.
W polskich miastach istniejące schroniska są zwykle komunalne, podczas gdy w krajach Europy Zachodniej popularną formą organizacyjną są organizacje pozarządowe- stowarzyszenia, niekiedy fundacje. Własność komunalna powoduje iż schroniska nie kierują się motywem realizacji swej misji, nie starają się jak najlepiej wykorzystać swych funduszy. Często są przepełnione, i nie istnieją nawet w świadomości opinii publicznej, co jest bardzo istotne, ponieważ schronisko działające jako organizacja pozarządowa, mające dużą samodzielność prawną, może aktywnie występować w lokalnych mediach, ogłaszając np. akcje mające na celu nakłonienie ludzi do przygarnięcia bezdomnych zwierząt. Schroniska w Europie Zachodniej są często obrośnięte wianuszkiem organizacji pozarządowych, których działalność często skupia się na organizacji akcji nakłaniających ludzi do przygarnięcia konkretnych zwierząt. W Polsce natomiast takiej współpracy często brak, jak też brak jest samych schronisk.
Brakuje też świadomości tego, że pozostawienie nieuprzątniętych psich odchodów przez jego właściciela podczas spaceru jest wykroczeniem. W miastach niemieckich natrafić można na specjalne pojemniki z szufelkami na psie kupy przy głównych ciągach pieszych. W miastach brytyjskich na wielu słupach znaków drogowych i latarniach umieszczone są niewielkie znaki z ikonografią psa pozostawiającego odchody i informujące o tym iż takie postępowanie jest karalnym wykroczeniem jego właściciela. Liczne informacje o tym oraz inne akcje mające budować świadomość społeczeństwa w kwestii sprawy psich odchodów przyniosły zamierzony efekt zmiany norm społecznych. Pozostawienie po swym pupilu nieuprzątniętych odchodów jest traktowane przez społeczeństwo jako wykroczenie, i tego typu zachowanie nie jest już tolerowane. Natrafienie na psie odchody w Leeds (północna Anglia) jest rzadkością, podczas gdy w Polsce jest to smutną normą.
Podobnie sprawa ma się z parkami. Parki są całkowicie wolne od psich odchodów, i trenując tam niejednokrotnie sporty walki miałem okazję się o tym przekonać. W parkach polskich miast uprawianie jakichkolwiek sportów jest po prostu niemożliwe, w dużej mierze ze względu na wszechobecne psie odchody. W miastach angielskich z reguły rozdzielono wybiegi dla psów od ekskluzywnych, reprezentacyjnych parków dla ludności. W Polsce natomiast w niektórych nawet 100-tysiecznych miastach brak jest jakichkolwiek terenów rekreacyjnych wolnych od psich odchodów, jak choćby w Zielonej Górze, gdzie wszystkie komunalne tereny zielone miasta są zanieczyszczone odchodami i nadają się jedynie do rekultywacji, bowiem nie mogą służyć celom rekreacyjnym.
Sprawa psich odchodów, jak i też psiej bezdomności, nie jest kwestią blachą. Jest cywilizacyjnym problemem z jakim muszą uporać się polskie miasta by stać się atrakcyjne dla zagranicznych inwestorów czy studentów, i by ten drobny szczegół przestał razić przechodniów. Konieczna jest kampania budowania publicznej świadomości na ten temat, uświadamiania iż życie w mieście bez psich odchodów na trotuarach i trawnikach jest przyjemniejsze, a koszty egzekwowania tej normy na współmieszkańcach musi ponieść każdy obywatel, stosując ją wobec siebie i innych.
(af)
(af)