piątek, 5 lipca 2013

Z KRRiT nie przyszedł żaden list, a rzeczniczka nie potrafiła nam nic odpowiedzieć. Nie wiemy, czy odpadliśmy...


rtvp.pl
Nasza chilloutowa stacja bez koncesji? Radiotelewizja, społecznościowy kanał typu chillout, mógł, wg wypowiedzi p. Dworaka, przewodniczącego KRRiT, nie uzyskać koncesji

Jako właściciel Radiotelewizji starałem się uzyskać licencję nadawczą. Chciałbym wyrazić zaskoczenie. Mam wrażenie jakiegoś prawnego chaosu, ogromnego bałaganu tymczasowości. Zaskoczony jestem tym, że o rzekomej decyzji KRRiT (podobno koncesję miał otrzymać nasz konkurent) dowiaduję się z mediów. Jestem zdziwiony polityką tej instytucji, która działa niczym XIX-wieczne urzędy, wysyła jakieś papierowe listy, żąda papierowych dokumentów, co jest problemem dla mnie jako podmiotu operującego w całości w sieci Internet. Utrudnia to działanie naszej - w pełni wirtualnej- stacji. Dopiero w czwartek wysłałem pełnomocnictwo osobie mającej szukać inwestorów. Obwarowane rozmaitymi warunkami- w tym- przywrócenia nas przez KRRiT do procesu koncesyjnego.  

Plik wav. z moją wypowiedzią
http://poselska.nazwa.pl/fufu/wp-content/uploads/2013/07/bledne_numery.wav
Licencja cc, można go odtworzyć za podaniem źródła (wieczorna.pl)


Przy istniejącej w Polsce biurokracji praktycznie nie mam czasu na prowadzenie działalności biznesowej, nie miałem pojęcia że dla działalności w mediach trzeba aż tylu zezwoleń i pozwoleń. Potrzebuję nawet zezwolenie na zatrudnienie siebie samego w mojej własnej spółce. Rząd mówi o ułatwieniach dla start-upów, ale - jeśli ktoś ma spółkę będącą w 100 % jego własnością, to aby móc zarobić, prościej mu będzie utworzyć kolejną spółkę w Wielkiej Brytanii niż przedzierać się przez biurokratyczne natręctwa by dokonać rzeczy zdaje-się najzupełniej ewidentnych. Wychodzi taniej i szybciej.


Jest mi bardzo trudno prowadzić spółkę w gąszczu tak intensywnej i kosztownej polskiej biurokracji papierowej. Przy takiej formie korespondencji nawet nie można wyjechać z biura na wakacje. Nawet uzyskanie numeru statystycznego dla witryn www wymaga papierowego wniosku i rozmaitych papierowych załączników. Wysłałem elektronicznie potwierdzoną skargę na procedury KRRiT ale odrzucono ją z powodu braku fizycznego podpisu (sądy dostępne poprzez sieć okazały się niespecjalnie funkcjonować). Być może odwołam się do NSA.

Wysłałem także odwołanie do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ale szczerze powiedziawszy, KRRiT przysyła jakieś zupełnie niezrozumiałe listy, na które nawet nie chce odpisywać nasz redakcyjny prawnik nazywając prawne przeszkody wymieniane przez KRRiT mianem niemerytorycznych. Uznaje on KRRiT za instytucję na tyle podejrzaną, że nie chce na nią poświęcać czasu.

Żądano na przykład listy udziałowców mojej spółki, mimo że jestem jej jedynym udziałowcem i 100- % właścicielem. Prawnik twierdził, że żądanie takiej listy nic nie wnosi do sprawy i jest niemerytoryczne. Podobnych przypadków było więcej, wszystkie konsumowały mój czas. Aby cokolwiek się dowiedzieć w KRRiT, należy tam zadzwonić. Nie mam wrażenia że owa instytucja potrafi odpisać aplikującym o koncesje w sposób zrozumiały i jasny. Ja miałem ogromne problemy w zrozumieniu wymogów tej instytucji. 

Mam wrażenie że urzędnicy piszą jakimś kodem. Dla przykładu, w ogóle nie miałem pojęcia że wg KRRiT mam błędne kategorie numerów statystycznych PKD, bo nigdzie tego wprost nie napisano. Nie mam też pojęcia z jakich przyczyn mój wniosek odpadł- nie przyszła żadna informacja od KRRiT, co jest dość dziwne w erze poczty e-mail. Dzwoniłem tam wczoraj, ale kobieta zajmująca się podczas urlopu moim wnioskiem powiedziała tylko że wysłano mi list tradycyjną pocztą papierową, po czym nie chciała dalej kontynuować tematu. W dniu dzisiejszym rzeczniczka KRRiT też nic sensownego mi nie powiedziała, poza tym że podjęto jakąś decyzję.

Nie wiem czym kierowała się KRRiT, dokonując jakichś decyzji (jakich- nie wiem, poza niepotwierdzonymi informacjami z prasy). Wkładam bardzo dużo pracy w to, aby prowadzić media o dobrej jakości. Ostatnio na przykład opisałem przypadek jednego z rodzimych władców- psychopatów. Wymagało to ogromnie wiele pracy.

Pozdrawiam,
Adam Fularz,
Manager, Radiotelewizja.pl